To króciutkie opowiadanie powstało z odpału
mojego i KatD. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie, że wstawiam to zamiast
kolejnego rozdziału. Proszę także o wybaczenie, że nie powiadomiłam nikogo o
tej notce jednak wstawić ją musiała KatD gdyż mój laptop odmawia współpracy ze
mną. Nie wiem kiedy dojdzie on do siebie.
Zanim przeczyta ktoś to co tam niżej
nabazgroliłam uprzedzam, że ni jak nie łączy się to z historią Totus. To tylko
odpał. Pojawia się tam Madara ^ ^. I KatD też. A Totus ma 20 lat >.>.
Cóż
nie przedłużając bardziej zapraszam do czytania ^ ^.
~*~
One shot.
Wyzwanie czy karne zadanie?
Był piękny
słoneczny dzień w Wiosce Ukrytej w liściach. Justyna wesoło siedziała sobie na
ławce za domem wygrzewając się w złotych promieniach. Nim jednak zdążyła nacieszyć
się ciepłem obok niej usiadł najstarszy z rodu Uchiha.
- Jak się masz
mała?
- Nie jestem
mała, kuśtyk.
Na twarzy
czarnowłosego pojawił się grymas niezadowolenia.
- Dlaczego
nazywasz mnie tak.
- Bo jesteś
stary i jak na starego człowieka przystało powinieneś utykać na jedną nogę.
- Twój dziadek
nie utyka.
- Bo dziadek
jest zajebisty.
Mężczyzna
uniósł obie brwi ze zdziwienia.
- A ja to nie
jestem zajebisty?
- Nie –Odparła
z uśmiechem niebieskooka – ty jesteś kuśtyk.
Madara
roześmiał się głośno. Logika wypowiedzi blondynki zawsze go śmieszyła.
Dziewczyna jednak nadal spokojnie rozkoszowała się słońcem. Po chwili jednak
szybko odwróciła się w stronę Uchy.
- Maduś,
chcesz zagrać w wyzwania?
- W co?
–Zdziwił się czarnowłosy.
- W wyzwania.
No wiesz… Ja daje ci coś do zrobienia a ty to robisz. Jeśli tego nie zrobisz to
masz karne zadanie, które musisz wykonać. A później ty mi dajesz wyzwanie i tak
dalej i tak do końca gry. Grasz?
Po krótkiej
chwili namysłu mężczyzna pokiwał głową.
- To ja
zaczynam! Nie będę cię męczyć na początku. Zaczniemy od czegoś łatwego –
Uśmiech nie schodził z twarzy dwudziestolatki.
- Mam! Załóż
różowy garnitur i idź w nim do Katuś.
- Co? –
Zdziwił się Uchiha.
- No
słyszałeś. Idziesz czy się cykasz? Cykasz się? Się cykasz?
Mężczyzna uśmiechnął
się pewnie i wstał z ławki.
- Uchiha
mszczą się srogo.
Madara poszedł
szybko do swojego domu i przebrał się w różowy garnitur. Wychodząc z domu
spotkał czekającą na niego Totus. Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem widząc
go w różu. Uchiha jednak nie zareagował na jej zachowanie. Wciąż uśmiechając
się jak zawodowy Casanova udał się do Katharsis. Dealupus akurat wracała z
zakupów z Sasuke. Najstarszy z rodu Uchiha podszedł pewnie do niej i ująwszy ją
za dłoń uśmiechnął się do niej.
- Uchiha? – Szarooka
była w szoku.
- Witaj Katuś.
- Ty nie
jesteś Uchiha! Różowy potwór! – Dziewczyna zaczęła okładać Madarę zakupami.
Sasuke stojący
z boku nie wiedział czy śmiać się czy może zabrać mężczyznę do psychiatryka na
leczenie.
- Mówiłem,
żebyś nie przebywał tyle z Totus bo ci odbije – Wymamrotał najmłodszy z rodu
Uchiha.
Madara
uśmiechnął się jedynie i czym prędzej oddalił się uciekając przed atakującą go
Dealupus. Kilka minut później wrócił do Totus.
- Zadanie
zaliczone – powiedział przebrany w swój normalny strój.
- Różowy
Uchiha – Dziewczyna nadal się chichrała jak głupia.
- Mogę się
zemścić?
- Nie. Ale
możesz dać mi wyzwanie.
- Pomyślmy… -
Na twarzy mężczyzny malowała się dzika radość – Idź do Hatake i zrób mu loda.
Dziewczyna
prze chwilę zastanawiała się nad słowami Uchihy.
- Ty
perwersie.
Pokręciwszy
głową udała się szybko do swojego domu. Czarnowłosy mężczyzna poszedł za nią
śmiejąc się głośno.
Niebieskooka
wyjęła z lodówki kilka potrzebnych produktów i zajęła się robieniem loda dla
Hatake. Gdy wszystko miała już gotowe zapakowała ładnie słodki przysmak i czym
prędzej pobiegła do domu Kakashiego. Przed jego drzwiami odetchnęła dwa razy
głęboko i zapukała. Cisza. Zapukała więc jeszcze raz głośniej. Tym razem
szarowłosy otworzył jej drzwi.
- Totus? Co tu
robisz?
- Sensei
zrobiłam ci loda! – Wykrzyknęła z dumą w głosie pokazując jednocześnie swoje
dzieło.
Hatake przez
chwilę wydawał się być rozkojarzony. Jakby powoli analizował słowa dziewczyny.
Następnie jednak spojrzał na szklane naczynie w jej rękach i uśmiechnął się.
- Dziękuję
mała.
- Nie jestem
mała. To pa sensei! – Dziewczyna pobiegła czym prędzej do Madary.
- Zadanie
zaliczone, Maduś.
- No to co tym
razem mam ja zrobić?
- Zobaczysz –
Dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła szybko do domu. Wróciwszy po kilku
sekundach niosła w rękach dużego, białego kucyka Pony w rozmiarze XXXL. Najstarszy z Uchiha przez
chwilę patrzył z niedowierzaniem na konia.
- Ty se chyba
jaja robisz…
- No ba. Ile
się tylko da – Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Masz wsiąść
na konika i przejechać na nim przez główną ulicę Konohy.
Mężczyzna nie
dowierzał własnym uszom i oczom.
- A! I żeby
było fajniej jak będziesz jechał cały czas mów „Siedzę na Pony”.
- Jesteś
okrutna.
- Cykasz się?
Mężczyzna
jednak nie odpowiedział. Poprawił tylko kołnierz swojej koszuli i ruszył na
przejażdżkę na Pony. Zabawka sama jechała gdyż miała zamiast kopyt małe kółka.
Madara
przejechał całą główną ulicę Konohy uśmiechając się do wszystkich i wciąż
powtarzając jak katarynka „Siedzę na Pony”.
Niebieskooka tak
się śmiała, że łzy same jej ciekły po policzkach. Nie potrafiła wydać z siebie
żadnego sensownego słowa. Jedynie czysty, histeryczny śmiech na widok wyczynów
najstarszego z rodu Uchiha.
Po kwadransie
jazdy na koniku mężczyzna wrócił do Justyny.
- Zadanie
zaliczone.
Dziewczyna
jednak nadal się śmiała.
- Moja kolej.
Pożałujesz tego Pony.
- A właściwie
to gdzie jest twój rumak? – Niebieskooka znowu wpadła w histeryczny śmiech.
- Tam – Madara
wskazał na palący się stosik.
Niebieskooka
niemal natychmiast się uspokoiła.
- Ty brutalu.
Spaliłeś mojego Pony.
- Bywa. Mogę
zadanie dla ciebie?
Blondynka
jedynie pokiwała głowa ocierając mokre policzki rękawem.
- Idź do
Sasuke, usiądź mu na kolanach i powiedz, że chcesz mieć go w sobie.
- Co?!
- Cykasz się?
- Nie. Ale ja
tego nie zrobię.
- Wolisz karę?
- Tak.
- Idź
pocałować Naruto.
- Oki!
–Dziewczyna niemal jak na zawołanie uśmiechnęła się.
- Ale tak
namiętnie, w usta mała.
- Dobrze.
- Chyba
widziałem do jedzącego ramen.
- Na swojej
przejażdżce go widziałeś? – Niebieskooka zaczęła się chichotać idąc w stronę
Ichiraku.
- Ucisz swoje
myśli dziecko – Madara udał się za nią.
Totus
zauważywszy Uzumakiego usiadła obok niego.
- Witaj
Naruto.
-
Justyna-chan! Jak się masz? A widziałaś jak Madara-san popylał na pony? Każdy
myśli, że on zwariował.
- Widziałam.
Faktycznie na starość mu odbija. Naruto a tak właściwie to co tu robisz?
-Jem –
Uśmiechnięty blondyn pokazał dziewczynie kilka pustych misek po ramen i
następną jeszcze pełną.
Nim chłopak
zdołał cokolwiek więcej powiedzieć, Totus jednym zgrabnym ruchem zbliżyła się
do niego i namiętnie pocałowała go w usta. Naruto znieruchomiał. Dostał
chwilowego marazmu. Nie wiedział co ma robić. Co się wokół niego dzieje.
Niebieskooka odsunęła się od niego i uśmiechając się powiedziała:
- Smakujesz
jak ramen. To do zobaczenia Naruto. Pa! I smacznego!
Dziewczyna
czym prędzej pobiegła do Madary. Uzumaki natomiast nadal siedział na stołku jak
wryty nie kojarząc nic.
- Zadanie
zaliczone. Madara ty wiesz, że jesteś zboczony?
- Wiem –
Mężczyzna uśmiechnął się zniewalająco.
- Dość mam już
wyzwań na dziś.
- Ja bym tam
jeszcze zagrał, mała.
- Ta… A
później jak cię do czubków wezmą to na mnie wszystko będziesz zwalał. I tak już
z kaftanem za tobą biegają.
- Za tobą też,
mała. Będziemy mieć wspólny pokój w wariatkowie. Taki wiesz, bez klamek.
- Śiwr…
Dwójka śmiejąc
się ruszyła w stronę domu Trzeciego Hokage…
~*~
Tudzież wstawiająca, czyli KatD, informuje, że oficjalnie przenosimy się ze wpojeniem na blogspot. Ramki zostaną niedługo uzupełnione, a wszystkie posty przeniesione tutaj. A ponieważ będę to robić ja, może to nieco potrwać, więc za wszelkie opóźnienia serdecznie przepraszam.
~ KatD